Przy okazji wyjazdu na obóz przygotowawczy do Szklarskiej Poręby wystartowałem w Małej Pętli Izerskiej podczas Izerskiego Weekendu Biegowego. Były to moje pierwsze zawody od czerwca, rozpoczynające nowy cykl treningowy. Biegłem bez konkretnego przygotowania, bazując głównie na rozbieganiach i zabawie biegowej. Czy zostało choć trochę z formy wiosennej i jak to się przełożyło na górską trasę?
Dzień przed zawodami przyjazd do Szklarskiej Poręby, nie miałem najlepszych nóg tego dnia. Czułem się spięty po pierwszym szybszym treningu, dodatkowo podróż także swoje zrobiła. Odbiór pakietów późnym popołudniem w biurze zawodów, po czym ładowanie węglowodanów i czas spać. Nie była to łatwa noc, nowe miejsce oraz zmiana otoczenia zrobiły swoje. Nie wiem czy udało mi się przespać co najmniej 4h. W takiej sytuacji nie ma należy zachować spokój. Jeśli śpicie regularnie po 8 godzin to jedna zarwana noc nie ma wpływu na waszą dyspozycję.
Odbiór pakietów, pozytywnie nastawiony :) |
Nadszedł dzień startu, po godzinie 6 pobudka. Na śniadanie dwa wafle ryżowe z masłem orzechowym i rodzynkami. O 9:15 start także wiedziałem, że nie mogę zbyt dużo jeść, dlatego na kolację była porządna dawka węglowodanów, która przez noc zdążyła się zmagazynować w wątrobie oraz mięśniach.
Godzinę przed startem wyruszyłem na rozgrzewkę, było naprawdę ciepło dlatego potruchtałem 10 minut, dołożyłem do tego 4 przebieżki. Jak zawsze chciałem pobiec na koniec 2 - 3 minuty w tempie około progowym czyli 3:55 - 3:40, jednak nogi miałem tak pobudzone, iż biegłem tempem około 3:25. Po 400 metrach się zatrzymałem i zakończyłem rozgrzewkę, po której wiedziałem, że stać mnie tego dnia na dobre bieganie, a na ile to wystarczy to zobaczymy.
10, 9, 8... Start! Ruszam spokojnie, chcę zobaczyć jaka będzie sytuacja na trasie. Po około 400 metrach pierwszy podbieg, ale nie było to nic strasznego. Biegnę w pierwszej dziesiątce. Na kolejnym podbiegu dobiegam do grupy trzech zawodników, trzymam się z nimi do najbliższego zbiegu, na którym mocno zostaję. Widoczna jest moja słaba technika pokonywania zbiegów. Na kolejnym podbiegu powracam do grupy. Czuję się naprawdę dobrze, nogi lekkie, a wzniesienia nie takie straszne, zbliżone do terenów, na których trenuję w Grudziądzu. Zaatakowałem, rozpocząłem gonitwę nad kolejnymi zawodnikami, jednak po 3 kilometrach rozpoczął się prawdziwy podbieg. Górska ścieżka złożona z ziemi oraz kilku centymetrowych kamieni, a nachylenie większe niż dotychczas. Próbuję podążać za innymi biegaczami, ale szybko łapie lekki zapiek. Postanowiłem biec własnym rytmem i kontrolować sytuację za mną. Wszyscy biegacze przede mną biegli w kilku metrowych odstępach, odległości nie takie straszne, ale bardzo ciężko dogonić kogoś na podbiegu, a po mocniejszym szarpnięciu kolejny zapiek.
Kolejne kilometry mijają przez izerskie szlaki otoczone drzewami. Piąty kilometr to stromy zbieg z luźną nawierzchnią. Nie ryzykuję na nim, biegnę bardzo asekuracyjnie, czas odcinka 5:21 czyli bardzo wolno, przez co dogania mnie jeden z biegaczy, a jest nim Andrzej Grześ z numerem 1149. Pokonuje on trasę szybko i z wielką łatwością. Zaczynam tracić dystans. Taktyka jest prosta czekam, aż zmieni się teren i odrabiam straty. Nawierzchnia zmienia się na bruk i asfalt czyli moje klimaty, ciągle przyspieszam, a trasa na zbiegu dodatkowo pomaga się rozpędzić. Po około 2 kilometrach gonitwy, jestem 2 -3 metry za Andrzejem. Trochę mnie to zmęczyło, nogi nie są już takie świeże, a oddech przyspiesza. Jednak zacisnąłem zęby i zebrałem się na jeszcze jeden zryw, teraz albo nigdy. Udało się biegniemy razem, chciałem chwilę odpocząć, ale widzę jakby Andrzej miał problem z utrzymaniem tempa, za zakrętem wrzucam kolejny bieg i pędzę ile sił do mety. Przewaga cały czas rosła, a ja miałem okazję przetestować finish.
Ostatecznie dobiegłem na 8 miejscu z czasem 42:42 i ze stratą 5min 11s do zwycięscy. Cała pętla ma długośc około 10,5 km. To był udany wakacyjny start, były jeszcze pozostałości po formie wiosennej. Cieszy mnie fakt, iż byłem wstanie biec bardzo szybko na ostatnich kilometrach, regularne wykonywanie przebieżek pomogło utrzymać zapas prędkości. O zróżnicowaniu trasy niech świadczą rozbieżności miedzy najszybszym 3:26 i najwolniejszym kilometrem 5:30. Udział w Małej Pętli Izerskiej był miłym oderwaniem się od biegów ulicznych. Bardzo mi się spodobały biegi górskie, jest to coś innego, liczą się inne elementy. W przyszłości chciałbym spróbować swoich sił na podobnych biegach, ale będąc zdecydowanie lepiej przygotowanym. Obecnie skupiam się na jesiennych biegach ulicznych, a zawody w Szklarskiej Porębie były ciekawym doświadczeniem i lekcją na przyszłość. Polecam każdemu udział w tych zawodach, dobra organizacja, super atmosfera i niesamowite widoki. Idealnie na wakacyjny start :)
Full gas do mety :D |
Ostatecznie dobiegłem na 8 miejscu z czasem 42:42 i ze stratą 5min 11s do zwycięscy. Cała pętla ma długośc około 10,5 km. To był udany wakacyjny start, były jeszcze pozostałości po formie wiosennej. Cieszy mnie fakt, iż byłem wstanie biec bardzo szybko na ostatnich kilometrach, regularne wykonywanie przebieżek pomogło utrzymać zapas prędkości. O zróżnicowaniu trasy niech świadczą rozbieżności miedzy najszybszym 3:26 i najwolniejszym kilometrem 5:30. Udział w Małej Pętli Izerskiej był miłym oderwaniem się od biegów ulicznych. Bardzo mi się spodobały biegi górskie, jest to coś innego, liczą się inne elementy. W przyszłości chciałbym spróbować swoich sił na podobnych biegach, ale będąc zdecydowanie lepiej przygotowanym. Obecnie skupiam się na jesiennych biegach ulicznych, a zawody w Szklarskiej Porębie były ciekawym doświadczeniem i lekcją na przyszłość. Polecam każdemu udział w tych zawodach, dobra organizacja, super atmosfera i niesamowite widoki. Idealnie na wakacyjny start :)
Ciekawy profil trasy ;) |
0 komentarze: