by Paweł Jaszczerski

LightBlog

36 Bieg Malinowskiego mogę uznać za dobry start. Zamiast rekordowego biegu wyszło przetarcie. Kolejny raz podchodziłem z wiarą i założen...

Bieg Malinowskiego 10 km 2017 - W pogoni za marzeniami


36 Bieg Malinowskiego mogę uznać za dobry start. Zamiast rekordowego biegu wyszło przetarcie. Kolejny raz podchodziłem z wiarą i założeniami aby pokonać granicę 36 minut, która obecnie jest przede mną. Brak życiówki nie oznacza, że jestem przygnębiony. Wręcz przeciwnie jestem szczęśliwy i zdeterminowany do dalszego działania.

Jest to bieg, na który jadę zaledwie 10 minut od domu. O 8:02 byłem już na parkingu, aby znaleźć dobre miejsce. O poranku warunki były bardzo dobre, jednak po godzinie 9 wiatr zaczął się wzmagać, co nie jest najlepszą informacją dla biegaczy. Towarzyszyło nam piękne jesienne słońce oraz błękitne niebo. Kilka minut po dziewiątej udałem się na rozgrzewkę. Wykonałem tradycyjny sprawdzony zestaw 15 minut truchtu, lekkie rozciąganie, kilka skipów, 4 przebieżki, a na koniec 2 minuty biegu w tempie około progowym u mnie wychodziło 3:40 - 3:50. Czułem dobre nogi, biegło mi się lekko, sam byłem ciekaw na co się to przełoży. 10 minut przed godziną dziesiątą udałem się na start. 

Chwila oczekiwania i finałowe odliczanie. Ruszam, nastawienie bojowe. Pierwszy kilometr 3:32 min/km, sprawdziłem jak wygląda sytuacja wokół mnie i schowałem się w kilkuosobowej grupce. Drugi kilometr w 3:36 min/km. Tempo zaczyna spadać poniżej założeń, przejmuję prowadzenie nad grupą i staram się nadawać tempo na czas 36 minut. Nie było jednak łatwo, przez 2 - 3 km biegłem pod wiatr. Patrzę na zegarek kilometry ok 3:37 - 3:39, przed 5 km zostaję zmieniony na prowadzeniu. Grupa się rwie, zwalniam. Nie czuję mocy w nogach, nie mogłem biec szybciej niż 3:45 min/km. Przez większość kilometrów do mety biegłem współpracując z Kasią Pobłocką. Za każdym razem kiedy chciałem przyspieszyć, nie byłem jednak w stanie utrzymać dłużej takiego biegu niż ok. 100 - 150 metrów. Mimo wszystko nie odcięło mnie tak jak dwa tygodnie wcześniej na Biegu Westerplatte. Zbliżam się do ostatnie kilometra, chciałem zrobić ostatni mocny zryw. Przełożyło się to jedynie na tempo 3:42 min/km. 

Ostatecznie dobiegłem 28 z czasem 37:02. Kolejna próba łamania 36 minut nieudana, ale są duże pozytywy. Jest to mój najlepszy występ od 2012 roku na tej trasie, na tym biegu. Pierwszy raz na Biegach Bronka uzyskałem inny czas niż 39 minut. W ubiegłym roku w tym samym okresie przebiegłem w 39 min 40s po czym na Biegu Niepodległości uzyskałem najlepszy czas w karierze 36:11. Jest to bardzo dobry prognostyk przed 11 listopada, a w dodatku jest to mój drugi najlepszy czas na 10 km w tym roku. Kilka mądrych i solidnych tygodni treningowych i walczę w listopadzie.


0 komentarze: