by Paweł Jaszczerski

LightBlog

Minęło już kilka dni od zawodów. Czas spokojnie to przeanalizować i przemyśleć. Wydarzenia, które doświadczyłem były dla mnie bolesne...

Relacja VI Półmaraton Grudziądz - Rulewo


Minęło już kilka dni od zawodów. Czas spokojnie to przeanalizować i przemyśleć. Wydarzenia, które doświadczyłem były dla mnie bolesne, w pewnym momencie bardziej psychicznie niż fizycznie. Zebrałem naukę, którą chce przekazać dalej, aby każdy kto będzie w podobnej sytuacji wiedział jak się zachować.

Zacznijmy od początku. Dokładnie tydzień przed zawodami złapałem kontuzję prawej stopy. Pod koniec treningu nie byłem już nawet w stanie, normalnie biec przebieżek. Zacząłem odczuwać ból wokół prawej kostki oraz pojawił się lekki obrzęk. W ruch poszły tabletki oraz maści przeciwbólowe. Wierzyłem, że do półmaratonu się wyrobię. Mogłem chodzić i biegać, alw przy każdym kroku czułem ucisk oraz napięcie. Mój stan się poprawiał, ale progres nie był znaczący. W momencie gdy miałem biec szybciej np. poniżej 4:00 mi/km ból się nasilał.

Postanowiłem jednak wystartować w Półmaratonie Grudziądz - Rulewo, wierząc że wszystko się ułoży. Często coś mnie pobolewało przed zawodami, a podczas biegu o tym zapomniałem. Równo o 10:00 wszyscy biegacze ruszyli w kierunku Rulewo. Ja z wiedziałem, że walczę z samym sobą. Na pierwszych kilometrach było dość dobrze, trzymałem tempo 3:45 min/km, a stopa jakoś dawała radę.
Jeszcze było dobrze :D
Po ostatnich rekonesansie trasy jaki przeprowadziłem z rodzicami, biegłem optymalną ścieżką doganiając biegaczy przede mną. Po kilkunastu minutach czułem, że moja stopa zaczyna się męczyć. Nie wiedziałam ile wytrzymam, w myślach chciałem być już na mecie. Mimo wszystko biegłem na założony czas 1h 19 min oraz biegnąc w pierwszej 15.

Po 5 km wbiegamy na most Bronka Malinowskiego, patrona półmaratonu. Następnie rozpoczyna się dosyć długi zbieg na, którym kończy się moja walka o wyznaczone cele. Duży nacisk spowodował, iż niga nie wytrzymała. Zwolniłem i zastanawiałem się co dalej. Nie wiedziałem czy zejść z trasy czy kontynuować bieg. Pomimo znaczącego dyskomfortu, postanowiłem biec do mety. Co później okazało się błędem. Tempo spadało i spadało od 4:00 min/km do nawet 5:25 min/km. Momentami musiałem się zatrzymywać, aby jakoś rozluźnić stopę.

W międzyczasie mijali mnie szybsi biegacze. Spotkałem się również z bardzo miłymi gestami, zawodnicy którzy mnie wyprzedzali wspierali słowem i dopingowali. Teraz wiem co czuje każdy kto walczy o ukończenie zawodów. Ostatecznie dobiegłem z czasem 1h38min35s na 115 miejscu. 


Meta i mieszane uczucia ;)

Przebiegnięcie tego dnia dystansu półmaratonu kosztowało mnie wiele sił i zdrowia. Po zawodach nie byłem w stanie normalnie chodzić. Wszystkie objawy znacząco się nasiliły. Stan się poprawia, ale cały czas nie jestem zdolny do biegania, a chodzenie również sprawia problem. Kontynuuję leczenie, maści, rozciąganie oraz uciski to codzienność. Pozostaje mi trening zastępczy w postaci jazdy na rowerze lub pływania. Nie jest łatwo zapomnieć o bieganiu, o czymś co robi się codziennie i sprawia niesamowitą przyjemność. Muszę się pozbierać i iść dalej. Co bym zmienił? Na pewno przestał biegać, w momencie gdy poczułem pierwsze objawy i w ten sposób przyspieszyć regenerację. Natomiast podczas półmaratonu wycofałbym się po 6 km, nie doprowadzając do takiego przeciążenia stopy. Teraz mogę gdybać. Muszę jak najszybciej wyzdrowieć bo przede mną kolejne cele. 

0 komentarze: