by Paweł Jaszczerski

LightBlog

Druga i ostatnia część podsumowania sezonu jesiennego. Ostatnie dwa miesiące przygotowań do Biegu Niepodległości w Gdynii. Wrzesień to o...

Jesień 2017 - Podsumowanie część II


Druga i ostatnia część podsumowania sezonu jesiennego. Ostatnie dwa miesiące przygotowań do Biegu Niepodległości w Gdynii. Wrzesień to okres, w którym zmieniają się warunki treningowe, temperatura powoli spada, coraz łatwiej o przeziębienie. W niniejszym wpisie dowiecie się jak przebrnąłem przez ten finałowy czas.

Wrzesień
Miesiąc, w którym zaplanowałem dwa starty na 10 km, podczas których chciałem sprawdzić jak wygląda moja forma, nad czym muszę jeszcze popracować, a co już jest na odpowiednim poziomie. Pierwszy test to Bieg Westerplatte, nawet dwa dni wolnego przed startem nie pozwoliły mi odzyskać pełni sił. Intensywny sierpień mocno odczuwałem w nogach. Co tu dużo mówić byłem zmęczony w każdym aspekcie. Zawody te ukończyłem z czasem 37:37 min, walcząc z obolałą stopą oraz brakiem sił w drugiej części dystansu. Był to sygnał, iż potrzebuję odpoczynku. W tym celu zmniejszyłem intensywność oraz lekko obniżyłem kilometraż, wszystko po to aby na Biegu Malinowskiego pobiec lepiej niż w Gdańsku. 30 września ponownie stanąłem do rywalizacji na 10 km. Fizycznie czułem się lepiej, ale ostatnie tygodnie wymęczyły mnie psychicznie. Przygotowania do obrony magisterskiej pochłonęły wiele energii, dlatego chciałem pobiec na dużym luzie. Jak się skończyło, było lepiej niż na Westerplatte czas 37:02, a ja wiedziałem, że forma już prawie jest zrobiona, ostanie szlify i zaczynamy październik.




Październik
Pierwszy tydzień, regeneracyjny po zawodach. W miesiącu tym skupiłem się przede wszystkim na odpoczynku i tak tygodnie zamykałem z kilometrażem w granicach 60 - 80 km. Co było widoczne w akcentach, byłem bardziej wypoczęty i biegałem coraz szybciej. Mogę wyróżnić dwa typy treningów jakie wykorzystywałem w tym okresie - trening progowy głównie 3 x 3,2 km oraz Broken Miles, trening przerywany w tempie od zawodów na 10 km do tempa biegu na 3 km. Po każdym treningu czułem, że złamanie 36 min na 10 km jest coraz bliżej. Jednak w ostatnim tygodniu poczułem się gorzej, infekcja gardła, która przerodziła się w przeziębienie. Niestety musiałem przeleżeć jeden dzień z gorączką prawie 38 stopni. Optymistyczne było to, że do głównego startu pozostały jeszcze 2 tygodnie. Leczenie oraz odzyskiwanie sił trwało, a w pierwszym tygodniu listopada, miałem sprawdzić nogę na piątkę w Gdańsku...

Listopad
5 listopada ostatnie przetarcie przed Biegiem Niepodległości, bieg na piątkę podczas Amber Expo Półmaratonu Gdańskiego. Cel był jeden, sprawdzić jak się czuję i jak wygląda forma po chorobie. Tamtego dnia doskwierał mi jeszcze katar i kaszel, na rozgrzewce nie czułem się najlepiej. Jednak start wyszedł bardzo dobrze, 17:25 min na 5 km, nowa życiówka, a ja nie spinałem się na ostatnich dwóch kilometrach, chciałem zachować siły na 11 listopada. Mówiąc krótko, było dobrze, nie wykonywałem już żadnych akcentów. Jedyny trening to rozbiegania i przebieżki. Nadszedł ostatni dzień sezonu, najważniejszy, to tam chciałem pobiec na nową życiówkę. Jednakże zastałem warunki mocno odbiegające od idealnych - wiatr, deszcz ze śniegiem i temperatura w granicach zera. Zaryzykowałem, pobiegłem na czas 35:30, choć byłem świadom jak może to się potoczyć w takich warunkach. Po pierwszych pięciu kilometrach biegłem właśnie na ten czas, ale w drugiej połowie mocno osłabłem i skoczyłem z czasem 36:00. Co i tak jest bardzo dobrym wynikiem i moim nowym rekordem. Patrząc na ten bieg dzisiaj, widzę że na brak 35 min z przodu mógł wpłynąć oprócz warunków, zbyt szybki pierwszy kilometr, osłabienie po chorobie oraz skakanie po kałużach na trasie zawodów.


Reasumując był to bardzo dobry sezon, poprawiłem sprawność, dzięki czemu nie mam problemów z mięśniami brzucha po zawodach. Wiem jak bardzo ważny jest odpoczynek i prawidłowe dobieranie obciążeń. Dodatkowo muszę tracić mniej sił na trasie, w wyniku zewnętrznych czynników. Rok 2018 zapowiada się jeszcze ciekawiej, a jego końcówka tylko dodała mi determinacji w realizacji kolejnych marzeń.

0 komentarze: