Kolejny raz Biegiem Urodzinowym rozpoczynam nowy sezon. Podchodziłem na luzie do tego startu, głównym założeniem było sprawdzenie poziomu na jakim się znajduję w drodze do debiutu w Półmaratonie. Choć z tyłu głowy pojawiały się myśli o upragnionym złamaniu 36 min.
Zimowe biegi mają to do siebie, że wymagają dłuższej rozgrzewki, aby organizm mógł pracować na najwyższych obrotach. W moim przypadku było to 3,2km spokojnego biegu, lekkie rozciąganie, kilka skipów, do tego 4 dynamiczne przebieżki około 60 metrów, a na koniec 2 min biegu w tempie 3:45 min/km. Taki zestaw pozwolił mi się w pełni przygotować do wysiłku zawodów.
Następnie powrót do samochodu, przebieram się w zestaw startowy. Obowiązkowo ubieram czapkę i rękawiczki, bardzo ważna jest ochrona zatok w takich warunkach. Natomiast w moim przypadku dłonie są najbardziej wrażliwe na chłodne powietrze.
Wychodzę na start 9:52, wydawałoby się, że mam dużo czasu. Pozostało pięć minut, a ja muszę przebić się na sam przód przez tłum biegaczy. Skaczę wzdłuż barierek, ciągle powtarzając "Przepraszam, przepraszam :D". Zdążyłem, 40 sekund przed wystrzałem startera jestem w swojej strefie.
Finałowe odliczanie i zaczynamy zabawę. Pierwszy kilometr staram się biec luźno, nie patrzę na zegarek, gdyż GPS na początku wariuje. Łapię okrążenie, otwarcie w czasie 3:33. Utrzymuję równe tempo, zaczynam wyprzedzać wielu biegaczy. Po 1,5 km dobiegam do pierwszych dwóch kobiet, formuję się fajna grupa około 8 - 10 biegaczy. Zmierzamy w kierunku kolejnych kilometrów w tempie 3:32 - 3:36 min/km. Decyzja była prosta, biegnę z nimi. Czuję się komfortowo i luźno, ale po 3 km prawa stopa, zaczyna ślizgać się w bucie. Staram się o tym nie myśleć. Łapię międzyczas na połowie 5 km w 17:48, czyli jest szansa na złamanie 36 minut.
Jednak nie myślę o tym, koncentruję się na równym tempie. W tym momencie byłem dalej zaskoczony, niskie tętno jak na 10 km i dalej jestem w stanie biec w grupie. Jednak niebawem wszystko miało się zmienić. Pierwszy kryzys łapie na 7 km, do tego pod górkę, grupa się porwała i zostałem sam. Postanowiłem biec trochę wolniej, ale równo aby nie stracić za dużo czasu. Już w tej chwili widziałem, że zaczynam odczuwać braki obiegania na prędkościach startowych. Głównym problemem były coraz bardziej zmęczone nogi. Natomiast wydolnościowo dawno nie czułem się tak dobrze. I tak kolejne 3 km w granicach 3:40 - 3:43 min/km. W międzyczasie ja kogoś wyprzedziłem, później ktoś mnie wyprzedził. Za wszelką cenę nie chciałem odpuszczać. Ostatni kilometr staram się biec na full gaz, choć nogi coraz bardziej pieką. Jeden z zawodników zbliża się do mnie, zmobilizowało mnie to do ostatniego zrywu i tak dobiegam do mety z czasem 36:15, zajmując 78 miejsce.
To było najlepsze otwarcie sezonu podczas mojej przygody w biegach ulicznych. Dla porównania w zeszłym roku pobiegłem 2,5 minuty wolniej. Bardzo się cieszę z odnotowanego progresu. W ostatnich tygodniach skupiałem się głównie na sile biegowej i wytrzymałości, aby jak najlepiej przygotować się do wysiłku pół maratońskiego. Uzyskany rezultat to również, tylko 15 sekund wolniej od rekordu życiowego. Podsumowując był to bardzo udany sprawdzian formy, który utwierdził mnie w przekonaniu, iż podążam odpowiednią drogą. Teraz czas na kilka intensywniejszych i szybszych treningów, wszystko po to, aby udanie zadebiutować w półmaratonie.
![]() |
Pełne skupienie :D |
Jednak nie myślę o tym, koncentruję się na równym tempie. W tym momencie byłem dalej zaskoczony, niskie tętno jak na 10 km i dalej jestem w stanie biec w grupie. Jednak niebawem wszystko miało się zmienić. Pierwszy kryzys łapie na 7 km, do tego pod górkę, grupa się porwała i zostałem sam. Postanowiłem biec trochę wolniej, ale równo aby nie stracić za dużo czasu. Już w tej chwili widziałem, że zaczynam odczuwać braki obiegania na prędkościach startowych. Głównym problemem były coraz bardziej zmęczone nogi. Natomiast wydolnościowo dawno nie czułem się tak dobrze. I tak kolejne 3 km w granicach 3:40 - 3:43 min/km. W międzyczasie ja kogoś wyprzedziłem, później ktoś mnie wyprzedził. Za wszelką cenę nie chciałem odpuszczać. Ostatni kilometr staram się biec na full gaz, choć nogi coraz bardziej pieką. Jeden z zawodników zbliża się do mnie, zmobilizowało mnie to do ostatniego zrywu i tak dobiegam do mety z czasem 36:15, zajmując 78 miejsce.
To było najlepsze otwarcie sezonu podczas mojej przygody w biegach ulicznych. Dla porównania w zeszłym roku pobiegłem 2,5 minuty wolniej. Bardzo się cieszę z odnotowanego progresu. W ostatnich tygodniach skupiałem się głównie na sile biegowej i wytrzymałości, aby jak najlepiej przygotować się do wysiłku pół maratońskiego. Uzyskany rezultat to również, tylko 15 sekund wolniej od rekordu życiowego. Podsumowując był to bardzo udany sprawdzian formy, który utwierdził mnie w przekonaniu, iż podążam odpowiednią drogą. Teraz czas na kilka intensywniejszych i szybszych treningów, wszystko po to, aby udanie zadebiutować w półmaratonie.
0 komentarze: