Ostatnie kilka tygodni nie były najłatwiejsze dla biegaczy, szczególnie dla tych z północy Polski. Mroźna, śnieżna zima nie sprzyja szybkiemu bieganiu. Wszystkie plany treningowe uległy zmianie, czemu towarzyszyła lekka frustracja, ale starałem się reagować na bieżąco i wykorzystać jak najlepiej panujące za oknem warunki.
Po udanym starcie podczas Biegu Urodzinowego w Gdyni, miałem bardzo ambitne plany. Wyznaczyłem kierunek jakim mam podążać podczas ostatniego okresu przygotowań do pół maratońskiego debiutu. Po trzech spokojnych dniach wybrałem się na trening progowy 3 serie po 3.2km z przerwą marsz/truch 2min 10s. Warunki tego dnia były przyzwoite lekki mróz oraz umiarkowany wiatr. Pierwsze dwie serie w średnim tempie 3:44 min/km. Bardzo dobre dwa odcinki, idealnie w granicach progu mleczanowego. Jednak nogi odczuwały nieznacznie ostatnie zawody, z każdym kolejnym kilometrem czułem coraz większy opór. Ostatnia seria w 3:47 min/km, nieco wolniej, ale również w mieszczę się w założonych granicach. Ten trening mi pokazał, że moja wytrzymałość rośnie, która jest bardzo ważna na dystansie 21.0975 km.
Nieoczekiwanie zima rozkręciła się na całego. Pojawiły się duże ilości śniegu, a temperatury spadły mocno poniżej zera, przekraczając momentami - 10 stopni. Oznaczało to jedno najszybsze treningi w drugim zakresie, ewentualnie elementy siły biegowej. Zdeterminowany w poszukiwaniu odśnieżonych szlaków, biegałem wzdłuż ścieżek rowerowych i tak odkryłem nową trasę w Gdańsku pomiędzy Moreną a Wrzeszczem. Trasa pagórkowata, wymagająca siłowo. Półmaraton w Gdyni jest lekko pofałdowany, wiec w sam raz. Przebiegłem tak 20 km, momentami biegnąc po 3:48 min/km. Na wspomnienie zasługuje bardzo długi 750 metrowy podbieg. Niezła ścianka mówię wam, nie musicie jechać do Szklarskiej Poręby.
Mróz nie odpuszczał, a ja ciągle miałem w głowie interwały, brakowało mi przepalenia nogi. Zaliczyłem przez to największą głupotę roku, - 11 stopni do tego silny chłodny wiatr. Nie muszę mówić, że temperatura odczuwalna jest wówczas jeszcze niższa. Ambicja zagłuszyła rozsądek i po dwóch seriach zakończyłem moją przygodę interwałową, ale to nie wszystko. Chciałem jeszcze dokręcić kilka kilometrów, myślałem o tempie progowym, po niecałych dwóch kilometrach dałem sobie spokój. Ręce mi drętwiały od mrozu, a ja byłem coraz bardziej poirytowany. Nigdy więcej, mam nauczkę.
Kolejne dni to oczekiwanie na poprawę warunków pogodowych, kontynuowałem bieganie na Morenie. Czułem coraz silniejsze nogi, a zarazem zmęczenie. Nieco szybsza 16stka pokazała, że coraz lepiej radzę sobie na podbiegach.
Z dużymi nadziejami wracałem do rodzinnego Grudziądza. W porównaniu do Gdańska nie było śniegu i to była wielka szansa na szybki trening w lepszych warunkach. Na niedzielę zaplanowałem mała mieszankę interwałów z biegiem progowym I 1,6 km + P 2 km + I 1,2
km + P 2 km + I 800 m+ P 2 km + I 400 m przerwy dwie minuty truchtu pomiędzy odcinkami. Na interwałach lekko nie było, mięśnie spinały się od prędkości, ale byłem w stanie biec od 3:23 do 3: 37 min/km. Odcinki progowe w średnim tempie 3:42, 3:43, 3:45 min/km odpowiednio, lekko zwalniałem, ale wszystko zgodnie z założeniami. Trening ten mi dał wiele radości i pewności siebie, zwłaszcza psychicznie uspokoił mnie odnośnie mojej dyspozycji.
Główne przygotowania zakończone, teraz nadszedł czas na odpoczynek i ostatnie szlify. Panujący klimat nie pozwolił mi na realizację wszystkich akcentów, ale forma jest na odpowiednim poziomie. Jestem zdania, że dwa czy trzy treningi specjalnościowe więcej, nie wpłynęły by na nią znacząco. Dużo pracowałem nad sprawnością ogólną, wzmocniłem ramiona oraz brzuch, pomoże mi to dłużej utrzymać poprawną technikę biegu. Niestety od kilku tygodni zmagam się z drobnymi problemami prawego kolana, podczas biegu jest wszystko w porządku, ale podczas ucisków odczuwam napięcie i dyskomfort. Całe szczęście nie przeszkadza mi to w bieganiu, ale muszę coś z tym zrobić. 10 marca ostatnie przetarcie na 4,5 km podczas Otwartych Mistrzostw Uniwersytetu Gdańskiego w biegach przełajowych.
"Problemy oraz przeszkody są drogą prowadzącą na wyższy poziom"
0 komentarze: