by Paweł Jaszczerski

LightBlog

W tym tygodniu przyszedł czas na redukcje kilometrów. Oznaki większego zmęczenia, sygnalizowały, że organizm potrzebuje trochę odpoczynku. ...

Podsumowanie tygodnia 9/2017

W tym tygodniu przyszedł czas na redukcje kilometrów. Oznaki większego zmęczenia, sygnalizowały, że organizm potrzebuje trochę odpoczynku. Jak to wypłynęło na treningi jakościowe oraz na moją formę? Zapraszam 


Poniedziałek

Całkowity dzień wolny od biegania. Nogi ciężkie. Niedzielna dwudziestka daje o sobie znać.

Wtorek

Pierwszy akcent w tym tygodniu. Krótkie, dynamiczne odcinki biegane na niewielkim wzniesieniu. Maksymalne nachylenie zbocza 10 %. Na rozgrzewce odczuwałem jeszcze trudy niedzielnego długiego wybiegania. W planie było 2x200 m + 8x400 m + 2x200 m.  Po pierwszych dwóch seriach było nieźle. Następna seria 400m. Początek odcinka Ok, ale kolejne metry coraz trudniejsze. Ostatecznie dobiegam do 300 m, w miejscu gdzie kończy się wzniesienie. Chciałem przebiec jeszcze 100 m, ale nogi mówiły nie. Zależało mi aby ten trening zrobić na wysokich prędkościach. Nie wiedziałem ile przebiegnę trzy setek. Początkowo myślałem o dziesięciu. Jednak utrzymywanie tego samego tempa stawało się coraz trudniejsze, a nogi coraz bardziej zmęczone. Po 6 serii stwierdziłem, że pozostałe odcinki skrócę do 200 m i  zrobiłem jeszcze 10 takich serii. Tym samym cały trening wykonałem w innej konfiguracji, ale dystans został zachowany To był dobry trening. Cieszę się, że odpowiednio zareagowałem i nie było frustracji związanej z niezrealizowaniem założeń.

Środa

Spokojne 12 km. Poczułem wtorkowy trening w nogach. Znowu dwójki ponaciągałem oraz odczuwałem lekkie spięcie w mięśniu obszernym przyśrodkowym uda. Po południu solidne wałkowanie oraz rozciąganie, aby doprowadzić mięśnie do pełni sił.
Wiosna coraz bliżej ;)

Czwartek

10 km rozbiegania i 10 przebieżek. Spokojny trening na rozruszanie. Nogi dalej zmęczone. Naciągnięcia jakby mniejsze.
Przebieżki po piasku. Nie jest łatwo :)

Piątek

Nadszedł czas na kolejny akcent. Zaplanowałem 20 min w tempie progowym oraz mały fartlek 2x90s + 4x60s + 4x30s + 6x15s z przerwami takie jak czas odcinka. Czułem się zdecydowanie lepiej. Nogi gotowe do biegania. Niestety znowu zaczęło wiać. Starałem się tym nie przejmować i ruszyłem przed siebie na bieg progowy. Pierwszy kilometr ciężki, wiatr stawiał duży opór, ale przez kolejne kilometry było lepiej. Najszybszy nawet 3:38 min/km. To dobry znak, tym bardziej, że trening wykonywałem na pagórkowatej trasie. Łącznie przez 20 min przebiegłem 5,3 km. 800 m truchtu odpoczynku i czas na fartlek. Raz pod wiatr raz pod górkę. Czułem wielką radość biegania. Chciałem biec coraz dalej i coraz szybciej niesamowite uczucie. Zapomniałem o wszystkich naciągnięciach i wszystkich co dzieje się wokół. Łącznie przebiegłem na treningu 16,3 km.
Kolejny raz oczyszczalnia :D

Sobota

Spokojne 12 km rozbiegania. Niestety po wczorajszych wojażach mięsień obszernym przyśrodkowy spięty. Pierwotnie chciałem zrobić 10 km i 10 przebieżek, ale odpuściłem. Nie chciałem uszkodzić nogi. Biegłem spokojnie, aby nogi się tylko rozruszały. Poszukałem w internecie ćwiczeń rozciągających i rozpocząłem kolejny dzień rehabilitacji. Uciskanie, wałkowanie. Pod koniec dnia to nie wiedziałem czy mam naciągnięty mięsień czy zmęczony od wszystkich zabiegów. Rano podejmę decyzję co pobiegnę w niedzielę.

Niedziela

Rano noga obolała, ale wygląda to optymistycznie. Czułem, że jest tylko zmęczona po uciskaniu. Ruszyłem. Po 2 km było nawet dobrze. Przyspieszyłem do tempa 4:30. Noga z kilometra na kilometr coraz lepiej. W pewnym momencie nawet o niej zapomniałem. To był dobry znak. Łącznie przebiegłem 20 km po 4:34 min/km, a 16 km w 4:23 min/km. Każdy kilometr był coraz szybszy. Czułem się bardzo dobrze, tego dnia miałem dobre nogi. Chciałem przyspieszyć do tempa poniżej 4:00 min/km. Jednak wolałem aby noga całkowicie się zregenerowała. To była dobra decyzja, ponieważ wieczorem już prawie nie ciągnęła.
Stan regeneracji wg PolarFlow

Podsumowanie


Pomimo problemów mięśniowych, zrealizowałem wszystkie akcenty zgodnie z założeniami. Muszę dalej pracować nad sprawnością i elastycznością mięśni, aby podobne przypadłości nie wróciły w przyszłości. Mniejsza ilość kilometrów przełożyła się na większą świeżość w nogach. Dzięki czemu akcenty biegało się jeszcze przyjemniej. Tydzień zamknął się na 87 km. Kolejny raz otrzymałem odpowiedzi nad czym muszę pracować. Podejmowałem odpowiednie decyzje i nie robiłem nic na siłę. Ciekawe co przyniesie następny tydzień... :)

0 komentarze: