Co to był za tydzień. Sześć dni ładowania baterii, które trwało jak wieczność. Wszystko po to aby w niedzielę wystartować w Akademickich Mistrzostwach Polski w Biegach Przełajowych w Łodzi. Zapraszam
Poniedziałek
Początek taperingu. Spokojne 8 km na okienkach między zajęciami. Nogi były jeszcze zmęczone po ubiegło tygodniowych treningach. Poza tym lekko owiało mi gardło oraz odczuwałem symptomy alergii. Czyli w ruch poszły wysokie dawki witaminy C, czosnek, kurkuma, pieprz cayenne oraz imbir. Mój zestaw kiedy nie czuję się najlepiej. Polecam każdemu, sprawdza się także na obolałe mięśnie.
Wtorek
10 km rozbiegania oraz 10 przebieżek. Nogi powoli wracają do sił, a ja po wczorajszych wspomagaczach zdrowia czułem się lepiej.
Środa
Spokojne 12 km. Pierwszy raz w tym tygodniu miałem dobre nogi. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Symptomy alergii przechodzą, ale czuję się jeszcze lekko osłabiony.
Czwartek
Kolejne spokojne rozbieganie. Tym razem 10 km. Średnie tempo 5:13 min/km. Tętno wróciło do normy nie było tak niskie jak w ubiegłym tygodniu. Oznacza to, że organizm odpoczął i jest gotów na kolejne wyzwania.
Piątek
Dzień bez biegania. Pełna regeneracja oraz zbieranie sił na zawody. Najtrudniejszy dzień w moim wykonaniu, nie lubię siedzieć w bez ruchu ;)
Sobota
Poranny rozruch 6 km oraz 6 przebieżek, a o godzinie 10:00 wyjazd na AMPy. Zdeterminowany i podekscytowany wyruszyłem do Łodzi z ekipą Politechniki Gdańskiej po nowe doświadczenia i walkę na trasie.
Niedziela
Wstałem o godzinie 6:40, następnie kilka minut po 7 udałem się na śniadanie hotelowe. Mała jajecznica oraz kilka suszonych moreli. Start miałem dopiero o godzinie 12:45, dlatego właściwy posiłek zjadłem niecałe 3 godziny przed startem. O 9:00 wyruszamy z całą drużyną na arenę zmagań. Rano było bardzo rześko 3 stopnie, lekki wiatr oraz przebijające się słońce. Na miejscu zobaczyliśmy główne utrudnienia na trasie, a w szczególności zakręt o 180 stopni z bardzo wąską ścieżka, który jest około 200 metrów po starcie. Do startu zostały 3 godziny z minutami, udałem się na mały relaks w autokarze. O 11:55 rozpocząłem rozgrzewkę, tradycyjnie 3 km truchtu, cztery przebieżki oraz 2 minuty w tempie progowym. Warunku do biegania dobre 10 stopni, słońce oraz lekki wiatr. 12:45 ruszamy do boju. Wspomniany zakręt okazał się naprawdę wymagający. Kilka upadków przede mną, sam wpadłem w krzaki, ale uratowałem się przed kontaktem z podłożem. Adrenalina bardzo niosła, starałem się hamować, ale chęć walki wygrała. Pierwsza pętla bardzo szybko 10:48, średnie tempo w granicach 3:35 min/km. Następne kilometry nie były takie łatwe, zaczęło odcinać mi nogi, mimo iż oddechowo czułem się bardzo dobrze. Jak noga popuszczała to przyspieszałem. W ten sposób cały czas kogoś wyprzedzałem albo ktoś mnie wyprzedzał. Na każdej pętli towarzyszył nam dość stromy podbieg około 150 metrowy, który po drugiej pętli dał mi ostro w kość. Pozostała ostatnia pętla. Staram się biec jak najszybciej, ale nogi coraz słabsze. Po trzecim podbiegu wrzucam wszystko co mam tego dnia do pieca. Ostatnie 300 metrów gonię zawodnika z Uniwersytetu Gdańskiego, czuję że mogę go wyprzedzić. Biegnę coraz szybciej dystans się skraca. Niestety zabrakło niewiele, wpadłem sekundę za nim na metę. Ostatecznie zająłem 89 miejsce z osobistym rekordem trasy 34:18 poprawiając się o 1:37. Poziom tegorocznych mistrzostw był bardzo wysoki, dwa lata temu z gorszym czasem byłem 62. To dobry znak, że polskie biegi długodystansowe się rozwijają. Jako Politechnika Gdańska zajęliśmy 7 miejsce oraz 5 w klasyfikacji uczelni technicznych. W przyszłym roku powalczymy o podium ;)
Walka do końca ;) |
Tętno przez cały bieg w granicach 180 |
Podsumowanie
To był dobry start, ale czuję lekki niedosyt. Następnym razem muszę szybciej zaczynać finish, miałem wystarczająco sił, aby o jedno oczko uplasować się wyżej. Początek był za szybki przez co odczułem to w środowej części dystansu, ale tym się rządzą przełaje. Jak na tą część sezonu jestem zadowolony ze swojej formy. W ubiegłym roku zamiast startować to leczyłem kontuzje. Bardzo mnie cieszy, że zachowałem zdrowie. Zawsze to powtarzam jeśli zdrowie dopisze to wszystko można osiągnąć. Do środy planuję spokojne treningi, a w czwartek pierwszy akcent. 8 kwietnia wracam do startów na ulicy dokładnie na 10 km w Gnieźnie. Lekkie podbicie formy i kolejne ładowanie baterii. Walczymy dalej, sezon dopiero się zaczyna, a marzenia są wielkie :)
PS
Zdjęcia autorstwa AK-ska Photo
0 komentarze: