Nadszedł czas na ostatni intensywny tydzień podczas przygotowań do 6 tego Półmaratonu Grudziądz - Rulewo. Po niedzielnych problemach z łydkami szybko doszedłem do siebie i od poniedziałku, ponownie mogłem przystąpić do kolejnych wyzwań, a w planie miałem ciekawe treningi. Głównym celem tego okresu było podbicie formy na interwałach oraz poprawa wytrzymałości na progu mleczanowym oraz wytrzymałości ogólnej. Dwóch najważniejszych czynników podczas wysiłku na dystansie półmaratonu.
Poniedziałek zaczynam bardzo wczesnym porankiem, aby wyrobić się przed zajęciami na uczelni. Przebiegłem spokojne 13 km, nogi miałem nawet dobre. Często tak bywa, że 24 godziny po intensywnym wysiłku jesteśmy pobudzeniu, a ten gorszy dzień przychodzi po 48 godzinach. Tak było właśnie w moim przypadku. We wtorek chciałem przebiec 12 km oraz 10 przebieżek. Skończyło się na bardzo wolnych 9 km. Tego dnia mogłem zostać w domu, biegło mi się bardzo ciężko, z trudem podnosiłem nogi. Recepta jest jedna sen i pełnowartościowe posiłku, taki zestaw wiele razy pomógł przełamać mi kryzys.
W środę wracam do gry, w planie tradycyjna sesja interwałowa 10 x 2 minuty z 1 minutą truchtu w przerwie. Po wczorajszych problemach nie ma śladu. Czujem się niesamowicie, a nogi kręciły odcinki nawet po 3:20 min/km. Wiedziałem, że moja forma idzie w górę. W ubiegłym tygodniu męczyłem się z 3:30 min/km. Pełen optymizmu i energii z wielką ochotą czekałem na czwartek.
W czwartek trening progowy 2 x 4.8 km oraz 4 jednominutowe podbiegi w przerwie między seriami. Pierwszy odcinek, nie należał do najłatwiejszych. Musiałem mocno walczyć, aby biec w tempie 3:45 min/km. Jednak interwały wymęczyły moje nogi. Podbiegi biegałem w dynamicznie, ale z rezerwą. Na pierwszych dwóch seriach nie było lekko, ale na kolejnych dwóch złapałem bardzo dobry rytm. Po ostatnim powtórzeniu wyruszam na ostatnią serię biegu progowego. Po pierwszych 200 m jestem zaskoczony jak super mi się biegnie. Czułem niesamowity luz, a tempo 3:40 min/km nie stanowiło dla mnie problemu. Ostatni kilometr przyspieszyłem, zrobiłem mała symulację finishu na zawodach i w taki sposób przebiegłem go w 3 min 30 s, 4.8 km ze średnim tempem 3:40 min/km.
Uśmiech na twarzy zawsze dodaje siły ;) |
Kolejne dwa dni to czas na regenerację, ale w piątek pobiegłem na wymagającą, pagórkowatą trasę w Teatrze Leśnym w Gdańsku. Po ostatnich treningach brakowało mi leśnych klimatów. Dodatkowo, zaliczyłem bodziec siłowy. Natomiast sobota to wietrzne 12 km rozbiegania i 10 przebieżek. Tym razem w rodzinnym Grudziądzu. Dodatkowo uzupełniłem porządnie kalorie przed jutrzejszym długim treningiem, aby nie zabrakło mi paliwa w połowie dystansu.
Trasa od Teatru Leśnego :) |
Niedziela to ostatni długi trening przed półmaratonem oraz test na jakim jestem poziomie 11 dni przed zawodami. Zaplanowałem bieg z narastającą prędkością BNP, czyli 11 km szybszego rozbiegania w granicach 4:20 - 4:35 min/km. Po czym przyspieszyłem do tempa maratońskiego lub w polskiej nomenklaturze II zakresu. Dodam, że warunki nie sprzyjały, momentami panował silny czołowy wiatr, ale i tak dałem radę przebiec kolejne 10 km ze średnią 3:55 min/km. Na koniec najszybsze 2 km BNP. Całość pod wiatr, ale cel zrealizowany wyszło po 3:47 min/km. Tym optymistycznym akcentem zakończyłem tydzień, wiedząc że moja forma jest naprawdę wysoka.
Ten tydzień wymagał ode mnie jeszcze więcej niż dwa poprzednie. Ze względu na zobowiązania na uczelni czyli bardzo długi plan zajęć w większość dni do godziny 20, treningi wykonywałem bardzo wcześnie. Standardem stała się 6 rano. W takim przypadku biegałem na czczo, ale mając doświadczenie z poprzednich lat wiedziałem co zrobić, aby treningi nie straciły na jakości. Niebawem podzielę się z wami doświadczeniem jak wszystko zaplanować w taki dzień. Łącznie przebiegłem 112.6 km. Teraz czas na tapering czyli obniżenie kilometrażu oraz odpoczynek przed półmaratonem. Niebawem kolejna relacja. Trzymajcie kciuki, aby wszystko się udało.
0 komentarze: