Rozpoczynając ten tydzień chciałem przede wszystkim dobrze się zregenerować i odbudować siły na treningi jakościowe. Wesele znajomych, na którym miałem okazje się bawić znacząco wpłynęło na kondycje moich mięśni. Niech o tym fakcie świadczy sobotnia aktywność na poziomie 320%. Musiałem obrać odpowiedni kierunek w budowaniu swojej formy, czy podołałem temu wyzwaniu?
W poniedziałek nie miałem siły na jakąkolwiek aktywność fizyczną wszystko mnie bolało, wystarczyło przemieszczanie się pieszo w ciągu dnia, aby rozruszać nogi. Wtorek to również luźny dzień, spacerowe 10 km, dodatkowo seria wałkowania oraz rozciągania dla przywrócenia mobilności w nogach.
Na środę planowałem szybsze bieganie, a mianowicie interwały VO2max w postaci 8x3 min przerwa 2 min truchtu. W nogach jeszcze czułem lekkie zmęczenie, ale chciałem spróbować i zobaczyć na co mnie stać. Pierwsze serie bardzo luźno, bez problemu utrzymuję tempo na poziomie 3:20 - 3:25 min/km. Bardzo się cieszyłem z tego jak kręci się noga. Jednak pod koniec piątej serii złapał mnie mocny zapiek w nogach, tym samym tempo spadło do 3:30 min/km, a ja czułem, że nie dam rady przebiec ostatnich dwóch serii w założonym tempie. Postanowiłem podzielić odcinki na 2 minuty, dzięki czemu dokończyłem trening na wysokich prędkościach.
Czwartek to kolejny akcent. W moim przypadku dobrze sprawdza się bieganie dwóch intensywnych treningów dzień po dniu. I tak wybrałem się na trening progowy 3x3,2km z elementami szybkości. Warunki nie były tragiczne, ale wiatr zaczynał się wzmagać i utrudniać bieganie. Pierwsza seria w tempie 3:39 min/km, wyszło bardzo dobrze, czułem jednak, że nogi zaczynają się buntować. Kolejną serię rozpocząłem biegną ze zmiennym tempem w granicach ok 3:40 - 3:45 min/km. Po dwóch kilometrach nogi miały dosyć, dociągnąłem do końca serii to był koniec na dziś. Wykonałem jeszcze 6 lekkich przebieżek dla rozruszania.
Piątek i sobota to typowa regeneracja. Spokojne rozbiegania bez szaleństw, dodatkowo dużo ćwiczeń sprawnościowych oraz rozciągania.
Niedzielę rozpoczynałem z wielkimi nadziejami. Czułem się w pełni sił i wypoczęty. Tego dnia w planach długie wybieganie - 22 km w drugim zakresie albo nieco szybciej jeśli nogi pozwolą. Po trzy kilometrowej rozgrzewce, pierwsze 4 km w tempie 4:02 - 4:07 min/km, a ja czułem się bardzo dobrze. Nie patrząc na zegarek, zacząłem przyspieszać biegnąc kolejne kilometry nieco poniżej 4:00 min/km. Przemierzałem dystans na wielkim luzie, nie odczuwając większego zmęczenia. Chciałem jak najlepiej wykorzystać ten dzień, ostatnie dwa kilometry przebiegłem w 3:49 i 3:45 min/km, wykonują tym samym długie rozbieganie z szybkim finiszem. Średnia treningu właściwego czyli 16 km wyniosła 3:58 min/km. Tym samym trening ten został najlepszym 'long runem' w tym roku.
Podsumowując tydzień zamknąłem w 84,5 km. Na treningu progowym odczułem nakładające się zmęczenie, co pokazało, iż nie byłem w pełni zregenerowany. Dobrym ruchem było przerwanie treningu i postawienie na odpoczynek. Co w dużej mierze przyczyniło się do bardzo udanej niedzieli. Do Biegu Niepodległości pozostały jeszcze 4 tygodnie, walczę dalej, a cel jest jeden złamanie 36 min na 10 km.
0 komentarze: