by Paweł Jaszczerski

LightBlog

Zawody, które miały być swego rodzaju sprawdzianem formy przed Biegiem Niepodległości. Nie wiedziałem czego się spodziewać tego dnia. Na...

Bieg na Piątkę Gdańsk 2017 - Relacja


Zawody, które miały być swego rodzaju sprawdzianem formy przed Biegiem Niepodległości. Nie wiedziałem czego się spodziewać tego dnia. Nadal odczuwałem skutki przeziębienia, tym bardziej chciałem wiedzieć w jakim punkcie się znajduję i na co mogę liczyć 11 listopada w Gdynii.

Zacznijmy jednak od ostatniego weekendy, kiedy to wykonałem dwa akcenty. W poniedziałek wydawało mi się, że wracam do zdrowia, czułem się coraz lepiej. Jednak we wtorek całkowicie mnie rozłożyło, a rano jeszcze się zastanawiałem czy iść biegać. I tak wylądowałem w łóżku z gorączką 37,9. Tym razem nie było już żartów, odstawiłem medycynę naturalną i sięgnąłem po medykamenty  z paracetamolem. W środę byłem natomiast mocno osłabiono, na co wskazywało m.in. bardzo niska temperatura ciała 35.4 stopnia, było to również kolejny dzień bez biegania. Przed samym startem przebiegłem łącznie 21 km, a stanowiły to wyłącznie spokojne rozbiegania i lekkie przebieżki.

Przejdźmy do samego startu. O poranku czułem się lekko zamulony, ale zdeterminowany udałem się na Amber Expo. Kilka minut po godzinie 8, wybrałem się na rozgrzewkę. Przebiegłem 3,4 km truchtu, do tego 6 przebieżek i 3 minuty w tempie około progowym. Przed dystansem 5 km, rozgrzewka jest jeszcze ważniejsza. Na krótszych dystansach trzeba być gotowym na szybki bieg już od samego początku. Po czym przebrałem się w strój startowy, chwilę poczekałem jeszcze w Expo i przemieściłem się w kierunku startu. Chciałem przebiec w czasie poniżej 18 minut, co wskazywałoby na to, iż organizm wraca do sił i forma jest na wysokim poziomie. 

Tradycyjne odliczanie i ruszamy. Pierwszy kilometr pod kontrolą, ale i tak było szybko, na zegarku łapię 3:22. Byłem zaskoczony jak lekko mi się biegło, postanowiłem trzymać zbliżoną intensywność. Minąłem kilku biegaczy, którzy zaczęli zbyt szybki i po prostu ich odcięło. Drugi kilometr w 3:26, dalej biegło się swobodnie. Trzeci kilometr po ostrym nawrocie oraz czołowy wiatr w twarz. Biegłem wówczas w małej grupce. Przyspieszam i odrywam się od pozostałych biegaczy, ale tempo zaczyna spadać do granic 3:30 - 3:35. Zalegająca flegma rozpoczyna utrudniać swobodne oddychanie. Nie szaleję dalej i trzyma podobne tempo do samego końca. Przyspieszyłem tylko na finishu, kończąc na 19 miejscu z czasem 17:25, ustanawiając w ten sposób nową życiówkę.

To był rozsądny i dobrze wykonany sprawdzian. Start ten pokazał mi, iż forma jest na odpowiednim poziomie. Infekcja nie spowodowała jej spadku co cieszy. Pozostał ostatni start na 10 km 11 listopada. Muszę teraz do końca wyleczyć kaszel oraz po prostu być wypoczętym i uważać na kontuzję. Jestem optymistycznie nastawiony oraz wierzę w końcowy sukces.

0 komentarze: