Zapowiadał się kolejny intensywny tydzień. Po świątecznym jedzeniu energii miałem, aż nadto. Mając w perspektywie zawody na bieżni, chciałem poświęcić więcej czasu na szybkie bieganie. Znaczącym utrudnieniem przez te siedem dni był wiatr, który nawiedził całą Polskę. Ciężko było znaleźć trasę w zaciszu. Gdzie nie pobiegłem tam gwizdało. Takie życie biegacza trzeba nauczyć się żyć z wiatrem ;)
Poniedziałek
W lany poniedziałek wyruszyłem na spokojne 10 km i 10 przebieżek. W nogach odczuwałem jeszcze trudy sobotniej dwudziestki. Za to na przebieżkach dobrze mi się śmigało, był to dobry prognostyk przed jutrzejszym treningiem.
Wtorek
W planie klasyczne interwały 5 x 4 min z przerwą 3 min w truchcie. Od rana wiatr przybierał na sile, całe szczęście tylko na parzystych seriach towarzyszyły mi podmuchy w twarz. Biegało mi się dosyć luźno, choć mięśnie miałem jeszcze lekko obolałe. Odczuwałem dalej trudy Biegu Europejskiego w Gnieźnie oraz ostatnich treningów. Mimo wszystko tempa odcinków wyszły zgodnie z założeniami od 3:15 - 3:25, a najwolniejszy 3:35 min/km pod wiatr.
Środa
W planie trening progowy 3 x 3,2 km na krótkich przerwach 2 min 10 s. Nogi zmęczone po wczorajszych interwałach, ale nie jest najgorzej. Pierwsza seria bardzo dobrze średnio po 3:38 min/km, kolejna 3:39 min/km. Nie odcięło mnie jeszcze, powoli radzę sobie coraz lepiej z zakwaszeniem, ale nogi zaczynają odczuwać wczorajszy trening i biegnie się coraz ciężej. Ostatnio seria to już walka ze własnymi słabościami i z wiatrem, ostatecznie dobiegam w tempie 3:43 min/km. Łącznie trening przebiegłem szybciej niż ostatnio, nastąpił kolejny progres. Cieszę się bardzo bo nogi miałem zdecydowanie bardziej zmęczone niż dwa tygodnie temu.
Czwartek
14 km rozbiegania, średnio po 5:10 min/km. W tym tygodniu postawiłem na dłuższe wybiegania, chciałem zwiększyć objętość i poprawić zdolność radzenia sobie z narastającym zmęczeniem. Tylko należy pamiętać, aby po takich tygodniach zmniejszyć odpowiednio dystans. Bieganie ciągle ekstra kilometrów to droga do kontuzji, warto mieć to na uwadze.
Piątek
W piątek wybrałem się na spokojne 12 km oraz 10 przebieżek, które stanowią kolejny etap rozwoju prędkości pod 3000 m. Chyba najsłabszy dzień w tygodniu, odczułem wszystkie treningi. Nogi puste, biegłem bez iskry. W takiej sytuacji najważniejsze to dobrze się najeść i wyspać.
Sobota
Kolejne 14 km rozbiegania. Przez pierwsze 3 km odczuwałem jeszcze wczorajszy kryzys, ale po nich nastąpiło przełamanie. Organizm się odbił się od dna i zacząłem biec coraz szybciej, nogi stawały się coraz luźniejsze. Wczorajsza regeneracja pomogła, z optymizmem myślałem o jutrzejszym treningu szybkościowym.
Niedziela
Nadszedł czas pobiegać trochę szybciej. W ramach treningu 2 x 800 m + 2 x 600 m + 2 x 400 m + 2 x 200 m, z przerwami w truchcie równymi długości odcinka. Wiatr był trochę lżejszy co bardzo mnie ucieszyło, ale na kolejnych seriach ponownie się wzmagał. Trening w takiej konfiguracji biegałem pierwszy raz, chciałem spróbować czegoś nowego, zobaczyć jak poradzę sobie na trochę dłuższych odcinkach niż 400 m. 800 setki nie były łatwe, czułem jak zakwaszenie jest coraz większe we krwi. Starałem się jak najlepiej wypocząć podczas przerwy, aby dalej biec w podobnym tempie. Udało się wszystkie odcinki pobiegłem w takim samym tempie, nie pamiętam czy kiedyś mi się to zdarzyło. Tempa kręciłem w granicach 3:00 - 3:05 min/km, było szybko, ale może być jeszcze szybciej. To był bardzo dobry trening dał mi ogromnego kopa motywacyjnego. Uwielbiam to uczucie rozpędu do działania.
Podsumowanie
To był bardzo udany trening na wysokiej objętości, łącznie przebiegłem 107 km. Przezwyciężyłem nakładające się zmęczenie, potrafiłem odpowiednio zregenerować między treningami oraz poradziłem sobie z wiatrem. Organizm wchodzi na kolejny poziom. Wszystkie akcenty zrealizowane zgodnie z założeniami. Pamiętam również o treningu uzupełniającym, regularnie się rozciągam oraz wykonuję ćwiczenia ogólnorozwojowe, co również przyspiesza regenerację mięśni i zwiększa ich odporność na kontuzje. W kolejny tygodniu zapowiada się trochę mniej kilometrów, przez ostatnie dwa było ich naprawdę dużo. Do kolejnych startów wiosny coraz bliżej, przede mną jeszcze kilka mocnych treningów.
0 komentarze: